Relacja z wyprawy do Reggio Emilia 2010

Reggio Emilia to duże miasto, fiere regionu Reggio nell`Emilia, któremu sławę wśród hodowców ptaków egzotycznych na całym świecie przyniosła organizowana co roku w listopadzie ogromna międzynarodowa wystawa i jeszcze większa giełda ptaków egzotycznych. 

Kilka lat temu, kiedy zacząłem poważniej interesować się kanarkami i ich hodowlą, niejednokrotnie  słyszałem o tym wielkim pokazie ptasich piękności. Relacje naocznych świadków, z którymi miałem przyjemność rozmawiać zachęcały mnie coraz mocniej do wybrania się jesienią w ten ptasi zakątek Włoch. Gdy dowiedziałem się od pana Wiesława Krajewskiego, że planuje zorganizować w tym roku wyjazd do Reggio Emilia bardzo się ucieszyłem. Nie zastanawiając się długo, poprosiłem jako pierwszy o zarezerwowanie miejsca. Po ogłoszeniu w Internecie oraz poinformowaniu hodowców z naszego regionu udało się zebrać grupkę osób chętnych wziąć udział w tej wyprawie. Mimo, iż w Wielkopolsce jest wielu hodowców ptaków egzotycznych to nikt oprócz mnie i Pana Wiesława nie wyraził chęci wyjazdu do Reggio. Pojechali za to z nami hodowcy z Wałbrzycha, hodowca z Płocka, a także hodowca z Warszawy – użytkownik forum, kolega holahola1.

Wystartowaliśmy w czwórkę (plus kierowca z Lubonia) 19 listopada około godziny 15. Kierunek - przejście graniczne w Zgorzelcu, gdzie czekali na nas panowie z Wałbrzycha. Droga mimo tak dużej odległości do pokonania (niecałe 1500 km) podróż minęła sprawnie i stosunkowo szybko. Podczas jazdy przeważały oczywiście rozmowy o hodowli kanarków i innych ptaków egzotycznych, ale nie tylko. 

Na miejsce dotarliśmy około godziny 7. Po odnalezieniu wolnego miejsca parkingowego z entuzjazmem wysiedliśmy z samochodu i po rozprostowaniu kości przygotowaliśmy transportówki oraz aparaty, a następnie udaliśmy się po bilety. Przed wejściem na teren wystawy spora grupa ludzi różnych narodowości czekała w kolejce po bilety lub po ich zakupie na otwarcie bramy. Cena biletu – 9 euro, pierwsze wrażenie po wejściu na hale z oferowanymi do sprzedaży ptakami – bezcenne! 

Ta ilość, różnorodność ras i gatunków, wielkość hali, a co więcej - hale, na których odbywała się giełda były dwie! To robiło ogromne wrażenie. Tyle różnych ptaków, że nie wiadomo na co patrzeć. Ale powoli! Trzeba się podzielić i zacząć szukać interesujących nas okazów. Ja przemierzałem te po brzegi wypełnione ptakami, olbrzymie pomieszczenia z kol. Wiesławem, gdyż obydwaj nastawiliśmy się na kanarki kolorowe. 

I się zaczęło! Minęliśmy kilka stoisk i zatrzymaliśmy się przy jednym z poszukiwaną przez nas rasą. I znowu szok! Ilość kanarków oferowanych do sprzedaży ogromna. Kilkadziesiąt sztuk jednej rasy i którego wybrać? Ale powoli, trzeba podejść do tego z zimną krwią, przypomnieć sobie wzorce, słowa kolegów hodowców, którzy mówili na co zwracać uwagę i można wybierać. 

Kanarki na całej giełdzie były zróżnicowane pod względem jakości, więc trzeba było ostrożnie wybierać najlepsze okazy. Ceny stosunkowo wysokie, ale już mnie wcześniej o tym uprzedzono. Za pierwszą samicę zapłaciłem 60 euro, później było już lepiej: 50 euro szt., 40 euro szt., a nawet udało mi się kupić ładną parkę kanarków za 50 euro. Były i wyższe ceny, np. za jednego pięknego samca czerwonej mozaiki sprzedawca życzył sobie 100 euro, a były i droższe ptaki. Oczywiście można się było targować, a mistrzem w tym był niewątpliwie kol. Krajewski. Gdy spodobały mu się kanarki u któregoś z hodowców, to tak długo „męczył” kontrahenta by opuścił cenę, że ostatecznie sprzedawca przystawał na jego propozycje. Nasza metoda porozumiewania się z hodowcami to: trochę po włosku, trochę po angielsku i trochę „na migi”. Włosi byli pozytywnie do nas nastawieni, a porozumiewanie się z nimi, werbalne i niewerbalne, często kończyło się śmiechem. Nie było problemu, by wziąć kanarka w rękę, dmuchnąć mu w piórka, sprawdzić obrączkę czy obejrzeć go w klatce wystawowej. Włosi często kazali nam samym złapać sobie interesującego nas kanarka spośród wielu innych. 

Oferowano do sprzedaży ogromną ilość kanarków kolorowych i kształtnych w rasach znanych i nieznanych w Polsce. Było sporo dobrych kanarków pheo, kanarki jaspisowe, kobaltowe, satynety, opale, topazy, pastele… Wiele jorkszerów, krestedów, krestbredów, norwików, glosterów, lizardów, kanarki garbatych i kędzierzawych. Chyba każdy hodowca kanarków znalazł tu swoją ulubioną rasę. Rzesze ludzi zatrzymywały się przy stoiskach z ptakami awifauny europejskiej, były mutacje szczygłów, gili, dzwońców, czyżyków, czeczotek. Nie zabrakło drobnej egzotyki, miękojadów oraz różnych gatunków papug w wielu mutacjach. Sporo było dużych papug takich jak ary, żako, kakadu i inne. Był nawet tukan. 

Po kilku godzinach przemierzania giełdy przy jednym ze stoisk z kanarkami spotkaliśmy znajome twarze rodaków: pana Krzysztofa Wilczewskiego, Marka Kłucińskiego i innych towarzyszących im hodowców z Polski. Szybkie powitanie, wymiana kilku zdań, panowie przypomnieli nam o spotkaniu na hali wystawowej pod transparentem z napisem COM i rozeszliśmy się każdy w swoja stronę by kontynuować zakupy. 

Czas na giełdzie płynie nieubłaganie, transportówki powoli wypełniają się nowymi kanarkami. Nagle okazało się, że do spotkania zostało już tylko 20 minut. Błyskawicznie ruszyliśmy na parking, przeciskając się przez tłumy zwiedzających. Ludzi było niebywale dużo, sporo dzieci i młodzieży. Włosi wiedzą jak zorganizować tak dużą wystawę i jak przyciągnąć hodowców z różnych zakątków świata. 

W samochodzie przełożyliśmy nowe nabytki do większych klatek, daliśmy im wody i ziarna. I z powrotem na wystawę. Gdy dotarliśmy na halę wystawową pod transparentem COM–u zebrała się już grupa polskich hodowców. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, pan Krzysztof Wilczewski przedstawił nam przedstawicieli władz Światowej Organizacji Ornitologicznej. Kilkanaście minut rozmawialiśmy min. o wrażeniach z wystawy oraz zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek. Pod koniec spotkania poprosiłem wraz z kol. Wiesławem pana Krzysztofa, by zaprowadził nas do stoiska z poszukiwanymi przez nas kanarkami i pomógł w transakcji. Pan Wilczewski bez chwili zawahania zgodził się nam pomóc i już po chwili wybieraliśmy kanarki u jednego z mistrzów. Ptaki doskonałej jakości i cena dzięki negocjacji pana Krzysztofa z ich właścicielem także przystępna. Pan Wilczewski również innym hodowcom pomagał w zakupach, a dla kilku kolegów osobiście kupił kanarki i przywiózł je do Polski.

W tym miejscu pragnę jeszcze raz podziękować panu Krzysztofowi Wilczewskiemu za pomoc w zakupach oraz wiele cennych porad. Wybór pana Krzysztofa na koordynatora do spraw COM i OMJ to strzał w dziesiątkę. Dzięki jego pracy polscy hodowcy staną się zapewne w najbliższym czasie stałymi uczestnikami wielkich, międzynarodowych wystaw i konkursów ptaków egzotycznych. 

Około godziny 15 po zakończeniu zakupów udałem się na halę wystawową, by nacieszyć oczy pięknem najlepszych kanarków oraz zrobić zdjęcia. Wszystkie kanarki kolorowe były wystawione w jednakowych, białych klatkach wystawowych. Przy każdej klatce znajdowała się karta ocen, a klatki najlepszych ptaków były dodatkowo przyozdobione. 

Początkowo dokładnie oglądałem prawie każdego kanarka, jednak już po kwadransie zacząłem dosłownie biegać pomiędzy regałami wystawowymi zatrzymując się wyłącznie przy najwyżej ocenionych kanarkach ras, które mnie najbardziej interesują. Championy i kanarki ze zwycięskich kolekcji były wręcz idealne, o czym świadczyły wysokie oceny przyznane tym ptakom przez ekspertów. Wystawionych było też bardzo dużo ptaków egzotycznych – tutaj zatrzymałem się na chwilę przy motylikach, ptakach awifauny europejskiej i papugach oraz oczywiście kanarkach kształtnych, z których obejrzałem tylko glostery i lizardy gdyż na inne nie starczyło mi po prostu czasu.        

Około godziny 17 spotkaliśmy się przy samochodzie i chwilę później wyruszyliśmy w drogę powrotną. W czasie jazdy każdy z nas pochwalił się nowymi nabytkami oraz porozmawialiśmy trochę o wrażeniach z wystawy. Wszyscy byli zachwyceni!

Podsumowując uważam, że wyjazd był bardzo udany. Inni uczestnicy naszej wyprawy mieli takie samo zdanie na ten temat. Wszyscy byli zadowoleni z zakupów i z tego co zobaczyli na wystawie. Mam nadzieję, że za rok Wiesław Krajewski także zorganizuje wyjazd do Reggio i że dane mi będzie w nim uczestniczyć. 

Zachęcam wszystkich do brania udziału w wyjazdach na międzynarodowe wystawy, gdyż takie wycieczki pozostawiają po sobie niezapomniane wrażenia i myślę, że spowodują podniesienie poziomu polskich hodowli ptaków egzotycznych.

Tymoteusz Pruchniewski